Warto przeczytać

 

W czasie wojny miasto zostało doszczętnie zniszczone, a ludność zdziesiątkowana. Było to konsekwencją rozkazu Heinricha Himmlera, który po kapitulacji Powstania Warszawskiego zapowiedział, że: „Miasto ma całkowicie zniknąć z powierzchni ziemi i służyć jedynie jako punkt przeładunkowy dla transportu Wehrmachtu. Kamień na kamieniu nie powinien pozostać. Wszystkie budynki należy zburzyć aż do fundamentów. Pozostaną tylko urządzenia techniczne i budynki kolei żelaznych”. Oprócz co najmniej 200 tysięcy mieszkańców Warszawy, którzy stracili życie podczas Powstania Warszawskiego, dalszych 650 tysięcy wypędzono z miasta po jego upadku.
Pomimo tego, że przedłużanie się wojny i okupacji oznaczało dalszą eksterminację narodu polskiego, są tacy, którzy podważają wartość i sens walki z hitlerowskim okupantem, określając wyzwolenie Warszawy i innych polskich miast mianem zniewolenia, bądź zamiany jednej okupacji na drugą. Według obowiązującej aktualnie narracji, nie mającej zresztą nic wspólnego z prawdą historyczną – żołnierze Armii Czerwonej oraz I Armii Wojska Polskiego byli najeźdźcami wprowadzającymi w Polsce komunizm oraz przygotowującymi grunt pod „sowiecką okupację”. Według słów wypowiedzianych w 2020 roku przez podsekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Pawła Jabłońskiego: wkroczenie Armii Czerwonej do Warszawy nie było wyzwoleniem, tylko przyniesieniem nowej niewoli komunistycznej. Dziwne jest jednak, że wiceszef MSZ zapomniał, że w kilka lat po owym „zniewoleniu” Warszawa została odbudowana wspólnym wysiłkiem polskiego społeczeństwa. Czy w przypadku dalszego trwania niemieckiej okupacji byłoby to możliwe? Nawet jeżeli Polska po II wojnie światowej nie była państwem w pełni suwerennym, to okresu tego nie można porównywać do czasów niemieckiej okupacji, kiedy to zagrożony był biologiczny byt narodu polskiego. Także zbrodni okresu stalinizmu, których nikt rozsądny nie neguje, nie da się porównać ze skalą zbrodni okresu wojny.
Skandalem i absurdem jest także określanie żołnierzy walczących z hitlerowskim okupantem mianem „nowych okupantów”, wprowadzających komunistyczny porządek i „sowiecką władzę”. Nie licząc niewielkiego grona komisarzy politycznych, żołnierze nie zajmowali się bowiem polityką, lecz działaniami wojennymi, w trakcie których narażali swoje zdrowie i życie. Rzecz jasna zdarzały się przypadki, że żołnierze Armii Czerwonej dopuszczali się na wyzwalanych terenach przestępstw wobec ludności cywilnej, ale czyny takie nie były w czasie wojny niczym nadzwyczajnym. Szacuje się, na przykład, że żołnierze amerykańscy zgwałcili co najmniej 14 tysięcy Francuzek i 190 tysięcy Niemek w czasie II wojny światowej [1]. Było to wynikiem powszechnej demoralizacji o jaką w warunkach wojennych nietrudno. Nie jest to oczywiście usprawiedliwieniem takich zachowań, lecz wskazaniem ich podłoża.
Reasumując, podkreślić należy, że opisywane działania są przykładem narzucania określonej „polityki historycznej”, czy też próbą pisania historii na nowo. Towarzyszą temu określone działania polityczne, takie jak na przykład „dekomunizacja przestrzeni publicznej”. Poniższe działania obrazuje poniższa notatka prasowa: „W dniu 4 lipca 2019 r. Rada Warszawy podjęła uchwałę, w której zmieniono dotychczasową nazwę ulicy 17 Stycznia na ulicę o nazwie Komitetu Obrony Robotników. Nie pomogło blisko 300 podpisów mieszkańców w tej sprawie, którzy opowiedzieli się za pozostawieniem ulicy w dotychczasowym brzmieniu. Rada Warszawy nie uwzględniła także stanowiska radnych dzielnicy Włochy, którzy poparli mieszkańców za pozostawieniem nazwy 17 Stycznia. Zmiana nazwy ulicy związana jest z dekomunizacją warszawskich ulic” [2]. Komentarz wydaje się być zbyteczny…
 

Michał Radzikowski

[1] Dariusz Kaliński: „Zdobywcy, wyzwoliciele i… zboczeńcy. Gwałty amerykańskich żołnierzy we Francji i Niemczech” – ciekawostki historyczne.pl – 27.02.2016.
[2] Dariusz Kajwajtys„Jednak Komitet Obrony Robotników” – Informator Ochoty i Włoch (ichota.pl.) – 08.07.2019.

Żródło: https://myslpolska.info/2023/01/17/radzikowski-zapomniana-rocznica/