- Drukuj
- 07 kwi 2012
- SIEDEM WIEKÓW GRABOWCA
- 3419 czytań
SPIS TREŚCI:
- Tytułowa, Wstęp
Rozdziały:
- I Najdawniejszy Grabowiec (1268-1447)
- II Dzieje miasta na przełomie wieków (1447 –1650)
- III Grabowiec u schyłku dawnej Rzeczypospolitej
- IV Miasto rządowe w zaborze austriackim (1772-1809)
- V Miasto prywatne w Księstwie Warszawskim (1809-1814)
- VI Zamiana miasta Grabowca na osadę (1815-1918)
- VII Międzywojenne dzieje Grabowca (1918-1939)
- VIII (W latach II wojny i okupacji (1939-1944)
- IX Grabowiec w Polsce Ludowej (1944-1989)
- X Zakończenie
- Aneks - Komentarz wydawcy
- Aneks - Dokumenty z lat 1447-1869 - cz.I
- Aneks - Dokumenty z lat 1447-1869 - cz.II
- Aneks - Dokumenty z lat 1447-1869 - cz.III
- Kadencje burmistrzów grabowieckich (1643-1829)
- Mieszkańcy polegli w latach 1944-1946
- Bibliografia
- Spis ilustracji
IV Miasto rządowe w zaborze austriackim (1772-1809)
Dominium.
Sądownictwo.
Wladze austriackie wobec duchowieństwa.
Stan gospodarczy miasta. Przyjęcia do stanu miejskiego.
Próba ograniczenia swobód sołtysów.
Mandat o porządkach w mieście.
Uchwały pospólstwa w sprawach miejskich.
Sprzedaż miasta przez Kamerę.
W lecie 1772 r. wojska austriackie wkroczyły do powiatu grabowieckiego. Na stanowisku starosty władze austriackie pozostawiły Ludwika Wilgę. Sprawował swą funkcję dożywotnio, tj. do roku 1796. Uprawnienia jego uległy jednakże znacznemu ograniczeniu. Samo miasto zaś utraciło miano powiatowego, gdyż rząd austriacki dokonał podziału zajętych ziem na cyrkuły — utworzono cyrkuł zamojski, w którego obrębie znalazł się Gra-bowiec, jako ośrodek tzw. dominium.
W dominiach władza sądowa i policyjna należała do miejscowego właściciela majętności ziemskiej. W Grabowcu zatem władzę sądową reprezentował ostatni starosta Ludwik Wilga, a w czasie jego nieobecności burgrabia zamkowy Antoni Gutowski. Po śmierci starosty burgrabia zamkowy, z racji swego szlacheckiego pochodzenia, pełnił obowiązki sędziego dominialnego i przewodniczył w rozpatrywaniu ważniejszych spraw przez sąd burmistrzowsko-ławniczy działający przez cały okres rządów austriackich. Po nim sędzią dominialnym był Jan Karpiński. Ten dualizm sądowniczy określony jest w księgach miejskich zwrotem „sąd jurysdykcji dominialnej grabowieckiej z przybranym do tego aktu magistratem grabowieckim'1 \ Wyroki sądu burmistrzowsko-ławniczego charakteryzowała surowość odpowiadająca sytuacji prawno-organizacyjnej miasta. Księgi notują zatem o ukaraniu 12 plagami Łukasza Kuryłowicza, mistrza cechu szewskiego, 25 plagami postronkami od dzwonków Jana Boratyńskie-go, 10 plagami rózgą jego matki Łukaszowej Boratyńskiej, „iż z jej przyczyny małżonkowie nie mieszkają ze sobą", 50 plagami Jędrzeja Poteruchę za usiłowanie podpalenia budynków Andrzeja Dudy 2.
Zapisy poczynione w księgach miejskich w latach 1772—1809 informują o wielu procesach, jakie toczyły się w tym czasie przed sądem burmistrzowsko-ławniczym w Grabowcu. Dotyczą one głównie lokalnych spraw społeczności grabowieckiej, pozwalając jednocześnie na negatywną ocenę moralnych zachowań i kultury bycia ówczesnych mieszkańców. Czytamy w nich o nieporozumieniu Grzegorza Kozłowskiego i Jana Morhunowicza na temat domniemanych szkód uczynionych w szczelatyńskim młynie, napaści Jana Skóry na Aleksandra Semenowicza na gościńcu skierbieszowskim, pobiciu matki przez syna, otruciu brata przez siostrę, napaści Piotra Dudy na Żyda Berka 3.
Instytucją wykonawczą w dominium była kancelaria dominialna. Prowadziła księgi ludności, informowała cyrkuł o emigracji lub imigracji, prowadziła księgi: młodzieży zdolnej do służby wojskowej, informowała o dostawianiu rekruta, powoływaniu na ćwiczenia, zajmowała się sprawami kwaterunkowymi, dostarczaniem podwód dla wojska oraz układała taksy o cenach rynkowych. Za pośrednictwem kancelarii przekazywano władzom dominium podatki, zajmowano się egzekucją podatku rustykalnego, prowadzono sprawy policji sanitarnej i budowlanej, rozstrzygano w pierwszej instancji skargi poddanych, sądzono w sprawach cywilnych i prowadzono wstępne śledztwa w sprawach karnych4.
Rząd austriacki rozciągnął drobiazgową kontrolę nad polskim duchowieństwem i jego dochodami, ingerując nawet w wewnętrzne życie kościoła. W związku z tym zapewne powstała nota" urzędu miejskiego ,,za zezwoleniem i wiadomością całego nospólstwa grabowieckiego", by pozostawiono w mieście jako wikariusza Gracjana Kowalskiego. Z prywatnej, jak zaznaczono, w „nocie" wiadomości „mieszczanie poznali, iż mamy być w zamieszkaniu jego tu w Grabowcu upośledzeni. Stąd więc, my pobudzeni wdzięcznością za trudy jego około zbawienia naszego podejmowane, dopraszamy się od urzędu cyrkularnego, aby księdza jako wikariusza uznał i ustanowić raczył" 6.
W 1772 r. parafia rzymskokatolicka i greckokatolicka przeszły pod zarząd biskupa przemyskiego. W 1785 r. do dekanatu grabowieckiego przyłączono parafie: Skierbieszów, Bończę i Ucha-nie, które wraz z parafiami: Tyszowce, Rachanie, Wożuczyn, Gródek, Nabroż, Łaszczów, Dub i Dzierąźnie uczyniło z Gra-bowca centrum religijne dość znacznego obszaru. Z tego też względu został zapewne przeprowadzony remont grabowieckiego kościoła. Staraniem ówczesnego proboszcza, kanonika Józefa Jana Łozy pokryto kościół nowym dachem, ozdobiono kopułą, wstawiono nowe okna, pobielono i pomalowano wewnątrz. Ponadto zbudowano plebanię z gankiem, a we wsi kościelnej Żurawlów przebudowano dworek, gumna, obory oraz zmeliorowano łąki i postawiono młyn. Osiągnięciem proboszcza było również wystawienie w Grabowcu trzech chałup ze sprzętem gospodarskim dla poddanych kościelnych i założenie przy plebanii ogrodu włoskiego z drzew owocowych. Dodać należy, że światły kapłan posiadał znajomość trzech języków: włoskiego, niemieckiego i francuskiego '.
W 1805 r. administrator parafii greckokatolickiej ksiądz Piotr Grabowiecki — wzorem księdza Łozy — wystawił nową, murowaną cerkiew; starą natomiast, drewnianą, sprzedał parafii Podhorce nad rzeką Huczwą, lokując pieniądze ze sprzedaży na rzecz kanonii przemyskiej (stało się to później utrudnieniem w wycofaniu tych sum, wskutek zmian politycznych i granicznych).
W latach 1799—1809 dzierżawcą dóbr Grabowca z ramienia rządu austriackiego był Piotr Swidziński. Supremacja kancelarii dominialnej była podważana działalnością kancelarii miejskiej. Dążąc do samodzielności urzędu miejskiego, której podstawą mogły być dochody miejskie, mieszczanie wystąpili w roku 1792 do urzędu cyrkularnego w Zamościu z supliką, użalając się, że jurysdykcja starościńska „propinacją i szynkiem szczególnie Żydom pozwolonym skarb swój u tychże Żydów bogaci, prowenta temuż miastu służące odebrawszy w takiej nędzy [pozostawia ich — W. J.] aby i o swoje upcmnieć się nie byli w stanie"7.
W następnym roku (21 marca 1793) pisarz urzędu miejskiego wystosował rodzaj petycji do urzędu cyrkularnego dotyczącej podatku gruntowego pobieranego od szlachty użytkującej przez 16 lat grunty w mieście oraz zwrotu kosztów za aprowizację żołnierzy austriackich kwaterujących w Grabowcu, którymi obciążono miasto 8. W kasie miejskiej brakowało pieniędzy. Dysponowano bowiem głównie składkami płaconymi przez mieszczan oraz dochodami ze sprzedaży siana z części pastwiska podzielonego na działki. Małe kwoty wpływały z tytułu targowego i jarmarcznego pobieranego wspólnie z dzierżawcą miasta. Funduszy nie starczało więc na bieżące potrzeby, a tymczasem nastąpiło regulowanie długów zaciągniętych dawniej przez urząd miejski. W 1796 r. miasto zapłaciło 300 zł wnuczce Pawła Olszewskiego (burgrabiego grabowieckiego) pożyczone w 1702 r. oraz 360 zł jakiejś wierzycielce, która we Lwowie wszczęła proces przeciwko miastu9. Nie poprawiło sytuacji również 60 zł przyjęte ze sprzedaży części gruntu po zbiegłym Romanie Skibickim 10, który kilkanaście lat wcześniej przyjął obywatelstwo miejskie.
Pewna stabilizacja rządów austriackich wpłynęła na odbudowe gospodarki miasta i zmianę architektury Grabowca. Powstały nowe domy i to zarówno w rynku, jak i bocznych ulicach, niestety przy równoczesnym zaniedbaniu murów zamku, symbolu świetności miasta w dawnej Rzeczpospolitej. Zamieszkali w centrum miasteczka Żydzi całkowicie ujęli w swoje ręce handel oraz wyszynk w gospodach i karczmach. W ich rękach były browary, jeden należał do Knoblów (ojca i syna), drugi do gerka Mendla ".
Zajęciem mieszczan nadal pozostawało rolnictwo, choć wielu
nich _ jak wiemy — trudniło się szewstwem, tkactwem i wyrobem skór. Niektórzy mieszczanie mieli piekarnie i olejarnie. Daniel Kuryłowicz posiadał zaś garbarnię i przyjmował skóry do wyprawy12. W przeciwieństwie do wieku XVII mieszczanie odkupywali teraz od Żydów pola i place niegdyś sprzedane. Od Chaima Bluma (cyrulik) półćwiartek pola nabyła Zofia Sadow-ska13, plac w mieście Kajetan Otrocki1*, plac przy ulicy Skier-bieszowskiej nabyło małżeństwo Dziechciarukowie, inny — Józef Nowicki16. Transakcje placami w centrum miasta odbywane przez mieszczan i wśród Żydów świadczą o wzbogaceniu się gra-bowieckich mieszkańców I0. Pogląd ten potwierdzają również zapisy testamentowe dotyczące liczby inwentarza: Mikołaj Otrocki posiadał 4 klacze, 2 konie, źrebaka, parę wołów i dwa byczki, Jan Morhunowicz z przedmieścia Góry — 3 konie, 2 krowy, 4 owce, miał pasiekę a w niej 9 uli z pszczołami starymi i 8 uli z młodymi".
Zamożność mieszczan odzwierciedlał również ubiór, który dziś określić można byłoby niekiedy mianem wykwintnego. I znów odwołajmy się do zapisów testamentowych: Marianna Bójko z Gierów miała 2 suknie grodeturowe niebieskie, 2 suknie cycowe, 2 kamlotowe, spódnice cycową czerwoną, zieloną kamlo-tową, szubę zieloną kamlotową, szubkę na groturze w paski z białym futrem, fartuch czarny kitajkowy, drugi muślinowy w kwiatki, trzeci rąbkowy, 2 szwabskie z falbankami a 2 prostych. Z biżuterii w testamencie Bojkowej figuruje: ,,7 sznurów korali, złote kolczyki, biziorki z krzyżykiem pozłacanym. Z pościeli: becik, 2 poduszki, poszwa niebieska, 4 poszewki z poduszek, de-zabilka grodeturowa pąsowa, wstążek 6, chustek tureckich 5, jedna orynaryjna tabaczkowa, trzy jedwabne, czółko czarne ak samitne, trzewiki skórzane czerwone nowe, drugie sukienne, par^ pończoch jedwabnych białych"18. Nie wszystkie mieszczki posiadały oczywiście tak bogaty strój. Skromniej ubierały się mieszczki średnio zamożne, biednie — wywodzące się z pospólstwa. Nie brakło też w ówczesnej społeczności włóczęgów, o których dowiadujemy się z mandatu cyrkułu zamojskiego, przesłanego dc magistratu grabowieckiego zalecającego, by nie pozwalał „dziadom obcym" (widocznie byli i miejscowi) wchodzić do miasta, a jeśli wejdą słudzy miejscy lub pachołkowie powinni wyprowa-; dzić ich poza mury 19.
Spadek znaczenia miasta jako samodzielnego organizmu nie zmniejszył pozycji mieszkańców Grabowca wśród ludności wiej skiej. W dalszym ciągu utrzymywało się określanie mieszczan jako sławetnych, w odróżnieniu od niemieszczan określanych mianem uczciwych, bądź pracowitych 20. Owa pozycja mieszczan] spowodowana była nie tylko lepszą organizacją urzędów ale i wyższymi prawami, które dawały mieszczanom dużą swobodę bycia i większą pewność siebie. Niejednokrotnie w odniesieniu] do mieszczan używano nawet tytułu „pan". Uprzywilejowana np. w stosunku do chłopów pozycja mieszczan sprawiała, że liczn niemieszczanie ubiegali się o przyjęcie do społeczności miejskiej Warunkiem takiego przyjęcia było m. in. złożenie przysięgi wierność miastu i posłuszeństwo magistratowi oraz dokonani wpłaty określonej sumy do kasy miejskiej. Księgi miejskie 1792 r. zanotowały zbiorowe i indywidualne przyjęcia do stam miejskiego, np.: sławetnego Macieja Cybulskiego „na prawdzi wego mieszczanina"21, Ignacego Kudyńskiego, zbiorowo: Józefa Nowickiego, Jana Michalskiego, Kacpra Bonieckiego i Antoniei go Mączki „napół obywateli grabowieckich" 2B.
Na ubieganie się o prawo miejskie w tym okresie wywarła pewien wpływ sprawa sołtysów grabowieckich: Piotra Bonieckiego, Michała Łukaszkiewicza i Tomasza Orzechowskiego. W oku 1755 zostali obdarowani przez króla Augusta III Sasa nadaniem łanów i zwolnieniem od danin i posług należnych od innych mieszczan staroście23. Na tej podstawie odmówili władzy dominialnej przywiezienia kamieni młyńskich do młyna siedlis-IdePo. Gdy nie zastosowali się do polecenia, jednego z nich u-\viazil burgrabia zamkowy. Pozostali zaś złożyli skargę do magistratu i cyrkułu. Interwencja ówczesnego burmistrza Mikołaja Otrockiego w urzędzie cyrkularnym sprawiła, że austriacki starosta Kohlmanhuber uwolnił ich od żądanej przez burgrabiego powinności".
Zmiany terytorialne dokonane przez rząd austriacki, a także polityka starostów sprawiły, że Grabowiec nie rozporządzał dostatecznymi funduszami na własną administrację. Trudną sytuację miasta pogorszyło również odłączenie przedmieścia Góra (stała się wsią).
Na czele cyrkułu zamojskiego w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XVIII w. stał wspomniany tu już austriacki starosta Kohlmanhuber, zwolennik germanizacji i stosowania systemu kar wobec polskiej ludności2*. W latach jego rządów miasto stało się brudną, zaniedbaną osadą. Podobny los spotkał przeto i zamek grabowiecki. W 1786 r. urzędnik cyrkułu pytał nawet „kto erygował zamek i kancelarię grodzką" 2t.Ciekawym aktem prawnym jest zatem wydany przez administrację austriacką dla Grabowca mandat rozporządzenie o porządkach w mieście. Miał na celu zmuszenie władz miasta do zadbania o estetykę i schludny wygląd Grabowca. Domagano się w nim likwidacji kramów żydowskich i zbudowania w ich miejsce innych, zalecał kopanie rowów na tyłach posesji i odprowadzanie nimi nieczystości, a nie wylewanie ich na ulicę. Ponadto zakazywał wpuszczania bydła w granice miasta (zanieczyszczało rynek i ulice). Nakazywał budowę studni miejskich z drewnia-obudowaniem i daszkiem, zalecał budować domy z cegły kryć je gontami zamiast słomą, co pozwoliłoby uniknąć pożarów ".
Wspomnianego rozporządzenia, podobnie jak innych zwanych cyrkularzami urząd miejski nie zrealizował, choć w tym wypadku przyniosłoby to miastu znaczną korzyść. Domy z cegły czy kamienia unowocześniłyby miasto — kamień budowlany i glina występowały obficie na wzniesieniach pod miastem. Rację bytu, jak sądzono wówczas, miało łatwe i tanie budownictwo drewniane. Urząd miejski i pospólstwo interesowały niestety tylko sprawy bieżące a nie wymagające inicjatywy i znaczących funduszy. A oto, dla przykładu, czym zajęło się w roku 1786 zgromadzone pospólstwo — zadecydowano o zaangażowaniu leśniczego do strzeżenia lasu miejskiego. Uchwalono dla niego wynagrodzenie w zbożu (zsyp) w ustalonej od każdego mieszkańca ilości, ustanowiono funkcję nocnego stróża, by ulżyć mieszkańcom w odbywaniu nocnej straży i uchwalono dla niego składkę pieniężną. Na owej sesji z pospólstwem podzielono także pastwisko miejskie, tzw. wypust na działki, „by każdy żądający mieszczanin trawą lub siano, podług ustanowionej ceny mógł nabyć". Z uzyskanych w ten sposób środków postanowiono uregulować zaległe solarium (wynagrodzenie) pisarzowi miejskiemu28.
Na podobnym zebraniu odbytym w 1806 r. przedstawiciele pospólstwa udzielili plenipotencji kilku mieszczanom, którzy wraz z burmistrzami mieli dołożyć starania, by miasto odzyskało dawne prawa 29. Do procesu o odzyskanie praw nie doszło, wcześniej bowiem nastąpiło załamanie administracji austriackiej i utworzenie Księstwa Warszawskiego. Ponadto w 1807 r. władze austriackie we Lwowie sprzedały Grabowiec prywatnemu nabywcy i miasto znalazło się w o wiele gorszej sytuacji, niż ją miało jako miasto rządowe.
Koniec rozdziału IV