- Drukuj
- 21 cze 2013
- GAZ ŁUPKOWY
- 4618 czytań
Kamera w Żurawlowie w miejscu protestu - online >>
http://occupychevron.tumblr.com/
Album zdjęć z miejsca protestu w Żurawlowie >>
Naukowcy: szczelinowanie hydrauliczne może jednak powodować skażenia warstw wodonośnych
Zdaniem amerykańskich naukowców szczelinowanie hydrauliczne, stosowane przy wydobyciu, może być jednak źródłem skażeń warstw wodonośnych. Przyczynia się bowiem do uwalniania metanu i solanki, które skażają źródła – poinformował "New Scientist".
Metoda szczelinowania hydraulicznego, znana jako fracking, polegająca na wtłaczaniu pod ciśnieniem w złoże skalne zawierające gaz, płuczki składającej się z wody i substancji chemicznych, była przez niektórych oskarżana o skażanie wody pitnej. Był to znaczny problem dla firm wydobywających gaz łupkowy, choć geologowie twierdzili, że woda i gaz nie mogły przedostawać się np. z głębokości 5000-4500 m do leżących płytko źródeł wody pitnej.
Obecnie problem ten jednak powrócił. Zespół naukowców Duke University w Północnej Karolinie, pod kierownictwem prof. Avnera Vengosha, zbadał studnie i studnie głębinowe skażone metanem, znajdujące się blisko miejsc hydroszczelinowania w Pensylwanii. Ze 158 zbadanych studni, ponad 40 zawierało wodę bardzo słoną, skażoną solanką ze źródeł o takim samym składzie, jakie występują na głębokościach złóż gazu łupkowego.
Jak twierdzą geolodzy, przypuszczalnie solanka z głębokich złóż trafiała już wcześniej do źródeł w sposób naturalny – uwalniana przez szczeliny skalne na dużej głębokości razem metanem – ale proces ten trwał bardzo długo i według prof. Vengosha obfite deszcze, których w Pensylwanii nie brak, oczyszczały źródła słodkiej wody, wypłukując z powrotem solankę.
Natomiast wiercenia frackingowe spowodowały, że metan wydostaje się szybko, w dużych ilościach, zabierając ze sobą podziemne wody słone, co powoduje szybkie i nieodwracalne skażenie źródeł. Jak powiedział magazynowi "New Scientist" prof. Richard Davies z Durham University w Wielkiej Brytanii, gaz ten może też wydostawać się na powierzchnię, jeśli otwory wiertnicze nie są prawidłowo zabezpieczone i zamknięte.
Przedstawiciele branży poszukiwawczej twierdzą jednak, że metan nie pochodzi ze złóż. Według badań sponsorowanych przez ten przemysł, a ogłoszonych przez branżowy miesięcznik "Oil & Gas Journal", metan w studniach w Pensylwanii jest inny niż metan znajdujący się na poziomie złóż.
Jednak badania zespołu naukowców z Duke University ogłoszone w "Proceedings of the National Academy of Science" pokazują, że złoża i otwory wiertnicze są jedynymi źródłami metanu, jaki skaził studnie, a różnica w jego składzie może być spowodowana domieszkami, które uzyskał przy wydobywaniu się z głębokich złóż skalnych. (PAP)
Przeciw wydobyciu gazu łupkowego
Protest mieszkańców Żurawlowa i innych miejscowości w Lublinie na Placu Litewskim
Panorama Lubelska - 6-07-2013 r.
Wtorek, 02 lipca 2013- KOMUNIKAT PRASOWY OD KOMITETÓW I STOWARZYSZEŃ WALCZĄCYCH Z PRZEMYSŁEM GAZU ŁUPKOWEGO ROPY NAFTOWEJ I GAZU WĘGLOWEGO
Francuskie komitety i stowarzyszenia walczące z przemysłem ropy naftowej gazu łupkowego i gazu węglowego dowiedziały się, że rozkaz eksmisji z okupowanego terenu rolnego zosta podpisany (nt., przez Wojewody) przeciwko rolnikom i mieszkańcom wsi Żurawlów.
Od 03 czerwca 2013 r., miejscowi tego regionu walczą przeciwko międzynarodowemu koncernowi Chevron, sprzeciwiają się projektowi badań sejsmicznych. Przecież wiedzą że po tych badaniach zainstalowane będzie odwiert do (niekonwencjonalnego) gazu łupkowego na ich terytorium.
Chcą chronić i bronić swojej ziemi przed szkodami wywołanymi przez ten przemysł, którego rozwoju może tylko doprowadzi do skażenia ich wódy, ich Ziemi, ich powietrza. Treść >> plik pdf
2-07-2013
Żurawlów: policja naciska na protestujących
Dodano: 2 lipca 2013, 15:37 Autor: (jsz)Policja zwraca uwagę władzom gminy, że na miejscu protestu dochodzi do łamania prawa. Wójt odpowiada, że niewiele może z tym zrobić. Z kolei uczestnicy pikiety apelują o wsparcie.Blokada na polu w Żurawlowie trwa od miesiąca. Mieszkańcy chcą, by koncern Chevron zrezygnował z poszukiwań gazu łupkowego w ich okolicy. Zablokowali wjazd na działkę wynajętą przez amerykańską firmę. Obie strony rozstawiły na miejscu swoje obozowiska.
– Wczoraj wójt wezwał nas na rozmowę i powiedział, że wywierane są a niego naciski, by zlikwidować blokadę – mówi Emil Jabłoński, sołtys Żurawlowa. – Dostał pismo z policji, w którym oskarża się nas o powodowanie zagrożenia. Wspomina się też o 87 zarzutach postawionych protestującym.
Uczestnicy akcji utrzymują, że nie popełnili żadnych wykroczeń. – Protestujemy na prywatnym polu. Po prostu ktoś chce rękami wójta załatwić sprawę – dodaje Jabłoński.Pismo do Tadeusza Goździejewskiego, wójta gminy Grabowiec, skierował szef zamojskiej policji.
Mundurowi zapewniają jednak, że nie jest to próba nacisku. – To jedynie informacja o tym, co dzieje się na miejscu – mówi Joanna Kopeć, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Zamościu. – W związku z konfliktową sytuacją popełniono kilkadziesiąt wykroczeń. Tymczasem zgodnie z przepisami, do zadań własnych gminy należą sprawy porządku publicznego i bezpieczeństwa obywateli.
– To policja ma utrzymywać porządek. Ja sam nie mam do tego odpowiednich instrumentów – ripostuje wójt Goździejewski. Wysłał już do komendanta stosowne pismo. Gmina czeka też na reakcję marszałka województwa – w sobotę Krzysztof Hetman odwiedził protestujących.
– Przedstawili oni poważne zastrzeżenia wobec działalności firmy Chevron – twierdzi Goździejewski. – Marszałek obiecał, ze zapozna się z dokumentami i zajmie stanowisko. Tymczasem protestujący apelują w Internecie o pomoc w akcji. Liczą na wsparcie w prowadzeniu blokady. W ostatnich dniach do mieszkańców Żurawlowa dołączyli m.in. przeciwnicy „łupków” z Lublina i Wadowic.
Źródło:http://www.dziennikwschodni.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20130702/ZAMOSC/130709929
Żurawlów dn. 28.06.2013r.
Ministerstwo Środowiska
Departament Geologii i Koncesji Geologicznych
ul. Wawelska 52/54
00-922 Warszawa
Wniosek
Składamy wniosek o delegalizację koncesji na poszukiwanie i rozpoznawanie węglowodorów niekonwencjonalnych, wydanych na obszarach udokumentowanych Głównych Zbiorników Wód Podziemnych (GZWP), służących tylko i wyłącznie zaopatrzeniu ludności w wodę pitną, rolnictwa, produkcji żywności i przemysłowi farmaceutycznemu, na podstawie przepisów Ustawy Prawo Wodne. Delegalizację tych koncesji, które zostały wydane bez stosownej decyzji na składowanie odpadów przemysłowych w górotworze, w tym odpadów niebezpiecznych, jako obligatoryjnego dokumentu komplementarnego do wniosku, złożonego przed wydaniem decyzji.
Zgodnie z opracowaniem „Studium nad problemami oceny skutków środowiskowo -przestrzennych eksploatacji gazu z łupków w województwie pomorskim i przyległych obszarach morskich" Instytutu Morskiego w Gdańsku, kryterium wykluczającym dla wydzielenia obszarów górniczych dla poszukiwania i rozpoznawania węglowodorów niekonwencjonalnych są czwartorzędowe Główne Zbiorniki Wód Podziemnych.
Ustawa Prawo Wodne z 18 lipca 200Ir. obowiązywała przed wejściem w życie ustawy Prawo Geologiczne i Górnicze (Dz.U. Nr 163 poz. 981 z dnia 9 czerwca 201 Ir.). Organ koncesyjny przed wydaniem koncesji na poszukiwanie i rozpoznawanie węglowodorów niekonwencjonalnych, powinien z mapy Polski podzielonej na obszary koncesyjne, wydzielić udokumentowane GZWP i na tych terenach nie wydawać koncesji. Zatem wszystkie koncesje wydane na poszukiwanie i rozpoznawanie węglowodorów niekonwencjonalnych na udokumentowanych GZWP, wydane zostały z rażącym naruszeniem prawa i Organ Koncesyjny powinien w trybie natychmiastowym wszcząć z urzędu postępowanie o ich legalność, jednocześnie dokonując zawieszenia wszelkich prac koncesjonariuszy na tych terenach.
Na szczególną uwagę zasługują koncesje firmy Chevron Polska Energy Resours sp. z o.o. „Grabowiec", „Zwierzyniec", „Frampol" i „Kraśnik". Wszystkie te koncesje całym obszarem położone są nad GZWP nr 405, 406, 407. Istnieje międzynarodowa Umowa Rządu RP z Rządem Ukrainy w dziedzinie gospodarki wodnej na wodach granicznych podpisana w Kijowie 10.X.1996r. która weszła w życie 6.01.1999r., której zapisy odnoszą się do wspólnej ochrony wód powierzchniowych i podziemnych. Wyżej wymienione zbiorniki znajdują się we wzajemnym oddziaływaniu transgranicznym, będąc jednocześnie rezerwuarem wody pitnej dla obywateli obydwu państw... Treść wniosku >> plik pdf
Marszałek województwa lubelskiego na miejscu protestu w Żurawlowie
w dniu 29.06.2013 r.
29.06.2013 r. po godzinie 15 na miejsce protestu przyjechał Marszałek województwa lubelskiego Krzysztof Hetman. Marszałek zapoznał się ze stanowiskiem protestujących. Niestety nie odniósł się do postulatów, choć zapowiedział ponowny przyjazd.
Żródło: http://occupychevron.tumblr.com/
Żurawlów: Marszałek odwiedził protestujących. 2013-06-30,
Aktualizacja: dzisiaj 18:45W sobotnie popołudnie do protestujących w Żurawlowie przyjechał marszałek województwa lubelskiego. Krzysztof Hetman jest pierwszym samorządowcem, poza wójtem gminy, który pojawił się na miejscu protestu.
Żurawlów: Marszałek odwiedził protestującychMarszałek przyjechał do Żurawlowa tuż przed godziną 15:00. Spotkanie trwało niemal 1,5 godziny i odbyło się dość przyjaznej atmosferze. Krzysztofa Hetmana do Żurawlowa zaprosiła kilka dni wcześniej jedna z protestujących, pani Alina: - Internet to dobra rzecz, ale jak się z człowiekiem normalnie porozmawia przez telefon to zawsze inaczej. Można się dogadać. Zaprosiłam marszałka, żeby do nas przyjechał. Powiedział, że się postara i oddzwoni uprzedzić o wizycie. Zadzwonił dziś przed 11:00 i powiedział, że będzie koło 14:00 - mówiła przed spotkaniem pani Alina.
Protestujący zaprezentowali marszałkowi mapy zasobów wód podziemnych w naszym województwie argumentując, że są to największe zasoby wód Polsce a jednocześnie cały teren ich występowania jest objęty koncesjami firm poszukujących gazu. Zebrani podnosili też argumenty dotyczące gęstości zaludnienia na naszych terenach i tego, że są to tereny typowo rolnicze, z doskonałą glebą: - Albo rolnictwo, albo gaz łupkowy. Tych spraw nie da się pogodzić. Niemcy, Francja... te kraje wycofały się z gazowych inwestycji a my w nich tkwimy. Po co się tak spieszyć? Może w przyszłości zostaną opracowane bezpieczniejsze technologie? Gaz tu przecież będzie - mówił rolnik, Wiesław Gryn.
Uczestnicy spotkania zwracali też uwagę marszałka na to, że Chevron nie ma koncesji na wiercenia a jednocześnie kopie studnie w Ministrówce przygotowując teren pod wiertnię a w Żurawlowie zamierza stawiać płot. Jednocześnie firma nie zdradza jakie plany wiąże z terenami na Zamojszczyźnie i ile chce postawić wiertni.
Marszałek wysłuchał mieszkańców dopytując o szczegóły dotyczące wydzierżawionych w Żurawlowie i okolicy terenów oraz o wątpliwości mieszkańców dotyczące tego czy firma działa zgodnie z prawem. Ostatecznie stwierdził, że między protestującymi a Chevronem wyrósł potężny mur i obiecał kolejną wizytę:
- Bądźmy pragmatyczni. Na początek mogę Wam obiecać, że sprawdzę jak jest w papierach, przeanalizuję wszystkie dokumenty, bo na pewno mam do nich łatwiejszy dostęp niż Wy. Nie obiecam, że uda mi się to w ciągu kilku dni, ale wrócę tu do Was, gdy tylko wszystko ustalę - zapowiedział marszałek Hetman.
W spotkaniu uczestniczyli mieszkańcy Żurawlowa i okolicznych miejscowości w gminie Grabowiec, ale też mieszkańcy Ministrówki i położonej obok niej wsi.Mieszkańcy informują:dodaj artykuł
Źródło materiału: JOANNA NOWICKA Nasze Miastohttp://zamosc.naszemiasto.pl/artykul/galeria/1915806,zurawlow-marszalek-odwiedzil-protestujacych-zdjecia,5944364,id,t,zid.html#galeria
30-06-2013
Rolnicy z Żurawlowa chcą unieważnienia koncesji dot. gazu z łupkówwczoraj, 13:25
Rolnicy protestujący w Żurawlowie (Lubelskie) skierowali do Ministerstwa Środowiska wniosek o unieważnienie wydanych przez resort koncesji na poszukiwanie gazu z łupków na terenach, gdzie znajdują się zbiorniki wód podziemnych.
Wniosek o unieważnienie koncesji podpisali sołtysi wsi Żurawlów, Szczelatyn, Rogów i Siedlisko, których mieszkańcy od początku czerwca prowadzą protest przeciwko wydobywaniu gazu z łupków. Blokują oni w Żurawlowie wjazd na teren, gdzie firma Chevron ma prowadzić prace poszukiwawcze. Chevron ma cztery koncesje na terenie Lubelszczyzny.
"Wszystkie koncesje wydane na poszukiwanie i rozpoznawanie węglowodorów niekonwencjonalnych na udokumentowanych Głównych Zbiornikach Wód Podziemnych wydane zostały z rażącym naruszeniem prawa i organ koncesyjny powinien w trybie natychmiastowym wszcząć z urzędu postępowanie o ich legalność, jednocześnie dokonując zawieszenia wszelkich prac koncesjonariuszy na tych terenach" - piszą wnioskodawcy.
Takie tereny - zdaniem protestujących - są głównie na Lubelszczyźnie, gdzie obszary koncesji w całości pokrywają się z terenami zbiorników, ale dotyczy to również Pomorza, Warmii i Mazur, woj. lubuskiego. Wnioskodawcy przypominają, że Główne Zbiorniki Wód Podziemnych na podstawie przepisów ustawy Prawo wodne służą zaopatrzeniu ludności w wodę pitną, rolnictwu, produkcji żywności, przemysłowi farmaceutycznemu. - To są wody chronione prawnie, ich nie można używać do celów przemysłowych - podkreślił jeden z protestujących Andrzej Bąk.
Jak dodał, we wniosku do resortu środowiska chodzi o koncesje wydane wielu różnym firmom, których obszar pokrywa się z terenami, gdzie znajdują się zbiorniki wód podziemnych, a takie koncesje otrzymały m.in. Chevron, Exxon Mobil, PGNiG.
Rolnicy uważają, że tereny, gdzie występują takie zbiorniki, powinny być wykluczone z obszarów koncesji na poszukiwania gazu. Ich zdaniem badania sejsmiczne oraz wiercenia poszukiwawcze stwarzają groźbę zanieczyszczenia wód.
Przypominają też, że na mocy umowy Polski i Ukrainy zbiorniki na Lubelszczyźnie podlegają wspólnej ochronie; są rezerwuarem wody pitnej dla obywateli obu państw.
Dokument z datą 28 czerwca 2013 r. został wysłany do ministerstwa drogą e-mailową. Jego kopię otrzymała PAP. - W poniedziałek pismo zostanie złożone także w sekretariacie ministerstwa - zapowiedział Bąk.
Wnioskodawcy podnoszą też, że żaden z koncesjonariuszy nie uzyskał pozwolenia na składowanie odpadów przemysłowych, powstających w procesie szczelinowania hydraulicznego. Przypominają, że proces ten polega na wstrzykiwaniu pod dużym ciśnieniem ogromnych ilości wody z piaskiem i domieszką substancji chemicznych pod ziemię. Ich zdaniem na powierzchnię wraz z kopaliną powraca ok. 30 proc. "płynu" szczelinującego, a pozostałe 70 proc. zostaje pod ziemią, tworząc składowisko odpadów.
"Koncesje wydane na rozpoznawanie gazu łupkowego bez konieczności uzyskania pozwolenia na składowanie w górotworze odpadów przemysłowych, w tym niebezpiecznych, przy użyciu technologii szczelinowania hydraulicznego są nieważne z uwagi na brak zamknięcia całego procesu technologicznego prowadzonych prac górniczych" - podkreślają sołtysi.
Protestujący mieszkańcy Żurawlowa i okolic wystosowali wcześniej listy otwarte do prezydenta RP oraz do ministra rolnictwa z apelem o wsparcie i interwencję. Podnoszą w nich, że technologia wydobycia gazu z łupków jest procesem niebezpiecznym dla środowiska - wiąże się z zużyciem ogromnych ilości wody, powstawaniem toksycznych ścieków, skażeniem powietrza, hałasem, wzmożonym ruchem drogowym, niszczącym lokalną infrastrukturę drogową.
Firma Chevron w oświadczeniu przesłanym przez Grażynę Bukowską z Chevron Polska Energy Resources podkreśla, że ma wszystkie niezbędne pozwolenia i zgody, aby rozpocząć prace w Żurawlowie. "O tym, że prowadzimy prace w sposób bezpieczny i odpowiedzialny świadczą również wyniki kontroli, przeprowadzonych przez uprawnione do tego urzędy" - głosi oświadczenie.
Rolnicy obawiają się jednak, że na terenie, gdzie ma być wydobywany gaz z łupków, nie będą mogli prowadzić działalności rolniczej. "Zmieniłoby to całkowicie charakter naszego regionu i odebrałoby prawie wszystkim żyjącym tu rodzinom środki do życia. Kilka miejsc pracy stworzonych w sektorach transportu i usług w żaden sposób nie skompensowałoby tych strat" - zauważyli w liście do ministra rolnictwa.
Podczas protestu w Żurawlowie interweniowała policja, która zapowiedziała skierowanie do sądu wniosków o ukaranie ponad 30 osób obwinionych o różne wykroczenia - m.in. o to, że nie pozwolili ogrodzić działki, którą koncern Chevron dzierżawi i ma pozwolenie na jej ogrodzenie; nie opuścili też działki na żądanie przedstawicieli koncernu, samowolnie dysponowali urządzeniami i sprzętem należącymi do koncernu i firm przez niego wynajętych.
Do prokuratury wpłynęło też zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa naruszenia nietykalności cielesnej - podczas przepychanek miało dojść do pobicia geodety i operatora kamery, którzy wykonywali prace na zlecenie Chevronu.
(MWL)
21-06-2013
Dzisiaj w Warszawie zostały wywieszone kolejne plakaty wzywające do wsparcia protestu w Żurawlowie. W ten sposób mieszkańcy i mieszkanki Warszawy solidaryzują się z rolnikami i rolniczkami w ich proteście przeciwko działaniom korporacji Chevron.
W Żurawlowie na Zamojszczyźnie, już 3 tydzień trwa blokada inwestycji Chevronu. Ponad 150 mieszkańców okolicznych wsi dzień i noc protestują przeciwko ignorowaniu ich głosu w sprawie inwestycji, która całkowicie zniszczy ich życie: pozbawi rolników pracy (zniszczone pola i drogi), uszkodzi ich domy (popękane ściany i okna) i nieodwracalnie zdegraduje ekosystem (zatrute wody gruntowe, wyjałowiona gleba).
Na wezwanie Żurawlowa odpowiadają grupy z całego świata. Solidarnościowe akcje odbyły się m.in. w Wilnie, we Francji, w Irlandii. Na miejscu są też aktywiści z USA, Litwy, Czech, Niemiec. O proteście szeroko informuje zagraniczna prasa.
Chevron to międzynarodowa korporacja, o rocznym budżecie inwestycyjnym tysiąc razy większym niż całkowity budżet gminy Grabowiec, w której ma prowadzić poszukiwania gazu łupkowego. W 2011 roku Chevron otrzymał tytuł Najbardziej Toksycznej Firmy Świata. W wielu krajach jest oskarżany o łamanie praw człowieka i gigantyczny katastrofy ekologiczne. Nigdy jednak nie ponosił konsekwecji swoich działań - na prawomocne wyroki sądowe odpowiadają: “Nie uzajemy waszych kar!”
Żródło: http://occupychevron.tumblr.com/
21-06-2013
Protest przeciwko poszukiwaniu gazu łupkowego i apel do prezydenta
Mieszkańcy Żurawlowa i okolicznych wsi, protestujący przeciwko poszukiwaniu przez firmę Chevron gazu łupkowego, proszą o interwencję prezydenta Bronisława Komorowskiego. Od wielu dni blokują wjazd na teren budowy wiertni. Interweniowała policja.
W liście otwartym do prezydenta mieszkańcy wiosek: Żurawlów, Szczelatyn, Siedlisko, Rogów, Czartoria w gminach Grabowiec i Miączyn proszą prezydenta o zajęcie stanowiska w związku z ich zdaniem bezprawną kontynuacją inwestycji firmy Chevron.
Mieszkańcy uważają, że zgodnie z opinią ministra środowiska Chevron może wykonywać na terenie koncesji "Grabowiec" wyłącznie badania sejsmiczne, a tymczasem pracownicy firmy wynajętej przez koncern próbowali rozpocząć grodzenie wydzierżawionej przez niego działki i poinformowali, że jest to część „planu inwestycyjnego”.
"Nie zgadzamy się na rozpoczęcie inwestycji i dnia 3 czerwca zablokowaliśmy wjazd na teren, gdzie ma powstać przyszła wiertnia" - napisali w liście.
Według protestujących technologia wydobycia gazu łupkowego jest procesem niebezpiecznym dla środowiska – wiąże się ze zużyciem ogromnych ilości wody, powstawaniem toksycznych ścieków, skażeniem powietrza, hałasem, wzmożonym ruchem drogowym niszczącym lokalną infrastrukturę drogową.
"Obawiamy się, że na terenie, który stanie się »kopalnią gazu łupkowego« nie będziemy mogli prowadzić dotychczasowej działalności rolniczej, która jest podstawą naszego utrzymania. Pracujemy na najżyźniejszych glebach w naszym kraju, nasze tereny to spichlerz Polski, określony, jako główny obszar rolniczy w planie zagospodarowania przestrzennego województwa lubelskiego" - napisali w liście do
prezydenta.
Zaznaczyli, że czują się ignorowani we własnym państwie. "Mamy coraz bardziej przygnębiające wrażenie, że wyrażana przez nas opinia, dotycząca ryzykownej inwestycji lokowanej w naszym najbliższym otoczeniu, liczy się znacznie mniej, niż interes koncernu" - napisali.
Podczas protestów w Żurawlowie interweniowała policja, wezwana przez firmę Chevron. Rzeczniczka Komendy Policji w Zamościu Joanna Kopeć powiedziała, że ponad 30 osób zostało wezwanych na przesłuchanie za różne wykroczenia – m.in. o to, że nie pozwolili ogrodzić działki, którą koncern dzierżawi i ma pozwolenie na jej ogrodzenie, nie opuścili działki na żądanie przedstawicieli koncernu, samowolnie
dysponowali urządzeniami i sprzętem należącymi do koncernu i firm przez niego wynajętych. - Przesłuchania tych osób zaplanowano na piątek na posterunku policji w Miączynie - poinformowała Kopeć.
Do czasu nadania depeszy PAP nie udało się uzyskać komentarza firmy Chevron.
(NZ)
Gazowanie płuc Polski
Napisał(a): Helena Leman w wydaniu 25/2013.
Od 3 czerwca trwa antyłupkowa blokada w Żurawlowie na Zamojszczyźnie. – Większość z nas żyje z rolnictwa. Zainwestowaliśmy w maszyny, zaciągnęliśmy kredyty na wiele lat. Obawiamy się, że wydobycie gazu zmieni ten teren w górniczy – mówią mieszkańcy. Boją się też braku wody: – Po pierwszych badaniach pojawiła się brudna woda w studni sołtysa Rogowa. Kiedy zaczął protestować, firma po cichu przysłała studniarza, który wywiercił dwie nowe, lecz i w nich woda jest nie do użytku. W naszej gminie 95% mieszkańców ma własne studnie. Protest maleńkiej wioski został nagłośniony na świecie, przyjazd na blokadę zapowiedzieli Czesi walczący przeciw łupkom u siebie, petycję szykują Francuzi. Ze strony naszego rządu do Żurawlowa jeszcze nikt nie dotarł, choć ruszyła ministerialna kampania „Porozmawiajmy o łupkach”.
Na Zamojszczyźnie są najlepsze ziemie. Rolnicy boją się, że wydobycie gazu łupkowego zmieni ten teren w górniczy, a w studniach zabraknie wody
Nie jesteście szaleńcamiBlokada zbiegła się w czasie z wizytą w Polsce przedstawiciela Komisji Petycji Parlamentu Europejskiego Keitha Taylora. Powód wizyty to kilka petycji od polskich obywateli, które wpłynęły do komisji, dotyczących wydobycia gazu łupkowego na Pomorzu i kopalni odkrywkowych węgla brunatnego na Dolnym Śląsku.1 czerwca Keith Taylor spotkał się z zainteresowanymi w Wejherowie. Eurodeputowany podkreślił, że przyjechał sprawdzić, jak działa legislacja w sprawie gazu z łupków w Polsce, przekazał też przesłanie od antyłupkowych organizacji brytyjskich. – Nie jesteście szaleńcami, robicie to, w co wierzycie. Tylko tacy ludzie mogą dokonać zmian – powiedział.
Od 3 czerwca trwa antyłupkowa blokada w maleńkiej wsi Żurawlów na Zamojszczyźnie. O szóstej rano na działce dzierżawionej przez koncern Chevron Polska Energy Resources pojawiły się samochody podwykonawcy firmy. Usiłowano rozpocząć budowę płotu okalającego działkę. Kilkudziesięciu mieszkańców Żurawlowa, Rogowa, Szczelatyna, Ministrówki, Czartorii, Świdnika, Żukowa, Siedlisk i Dębiny zablokowało traktorami wjazd, sprzeciwiając się grodzeniu. Gdy robotnicy próbowali zdjąć narzędzia i materiały z samochodów, blokujący układali je tam z powrotem. Przyjechała policja, był też wójt gminy Grabowiec, ale problemu nie rozwiązali. Mieszkańcy nie chcieli pozwolić na budowę płotu, gdyż obawiali się, że pod jego osłoną firma zacznie wiercenia.– Chevron wycofał wniosek o lokalizację wiertni na tym terenie, a koncesja, jaką dysponuje, pozwala jedynie na badania sejsmiczne, a nie na wiercenia. Zezwolenie na prace wiertnicze zostało anulowane w czerwcu 2012 r., a koncesja wygaś-nie w grudniu – twierdzą protestujący, podkreślając, że mają na to dokumenty i gotowi są dochodzić swoich racji w sądzie.Grażyna Bukowska, rzecznik prasowy Chevronu, twierdzi co innego. „Firma dysponuje wszelkimi pozwoleniami niezbędnymi do rozpoczęcia prac w Żurawlowie. Stawiamy płot wokół dzierżawionego przez nas terenu. Jest to część naszego planu inwestycyjnego”, napisała w oświadczeniu.– Poprosiłem firmę Chevron o wstrzymanie prac do wyjaśnienia. Otrzymałem odpowiedź, że nie będzie żadnych ustępstw. Firma stoi na stanowisku, że ma prawo do działań. Zrobiłem, co mogłem. Chevron ma prawo do działki – mówi wójt gminy Grabowiec. Przyznaje jednak, że koncern nie posiada pozwolenia, które uprawniałoby do innego niż rolnicze zagospodarowania terenu.– Dlaczego się od nas odgradzają? Co planują? Potem postawią budkę dla strażników i tablicę „Teren prywatny” i będzie po wszystkim. Mamy prawo wiedzieć, co dzieje się w naszym otoczeniu – kontrują protestujący. Mówią, że nie odpuszczą. Na potwierdzenie tych słów w środę, 5 czerwca, obok dzierżawionej przez Chevron działki postawili wojskowy namiot, przywieźli agregat prądotwórczy i kuchnię polową. Dyżurują w dzień i w noc. Blokadę bez przerwy rejestruje internetowa kamera. Dzięki niej informacje o ich walce płyną w świat.– Nasz protest jest całkowicie spontaniczny – podkreślają mieszkańcy. – Zrzucamy się na benzynę do agregatu prądotwórczego. Banery robimy metodami domowymi, malujemy je na odwrocie starych reklam – o, choćby ten, jeszcze niedawno reklamował damską bieliznę. Dziś żywność podrzucili nam właściciele lokalnych sklepów, a kobiety przygotowały bigos w kuchni polowej. Większość z nas żyje z rolnictwa. Tu są ziemie od pierwszej do trzeciej klasy, pszenno-rzepakowo-buraczane. Zainwestowaliśmy w maszyny, w nowe zabudowania, zaciągnęliśmy kredyty na wiele lat. Obawiamy się, że wydobycie gazu zmieni ten teren w górniczy, że w studniach zabraknie wody. Już w marcu ubiegłego roku Chevron zamierzał postawić u nas wiertnię, ale okazało się, że firma nie ma odpowiednich dokumentów. Przez kilkanaście miesięcy był spokój, aż nagle przyjechali z ochroniarzami, jakby chcieli nas zastraszyć. Od początku przebieg wydarzeń rejestruje dwóch kamerzystów wynajętych przez Chevron, domyślamy się, że po to, aby nas później jakoś represjonować.Nikt z zarządu Chevronu nie rozmawiał z protestującymi. Poza wójtem na blokadzie nie zjawili się też przedstawiciele żadnych władz. Za to kilkanaście osób biorących udział w proteście otrzymało wezwania na przesłuchania na policji.– Wezwania dotyczą udziału w zbiegowisku. Często jest tak, że dziś ktoś dostaje pismo, a już jutro musi być na komisariacie w Miączynie – mówi sołtys Żurawlowa Emil Jabłoński.Tymczasem protestujący utrzymują, że ich blokada nie jest zbiegowiskiem, lecz zgromadzeniem publicznym odbywającym się w określonym, ważnym celu społecznym. A to, że nie wypełnili ustawowego obowiązku zawiadomienia gminy o zgromadzeniu trzy dni wcześniej, wynika z dynamiki wydarzeń. Nie mogli przecież przewidzieć poniedziałkowego najazdu Chevronu.Trzy osoby z wezwanych złożyły stosowne oświadczenia i policja na chwilę zaniechała dalszych działań. – Tylko że Chevron złożył kolejne doniesienia i znowu rolnicy są wzywani na posterunek – dodaje Andrzej Bąk, uczestnik blokady.
Brudna woda w studni
Koncesja na poszukiwanie gazu łupkowego na tym terenie została przydzielona ponad pięć lat temu przez ministra środowiska, a w jego imieniu podpisana przez Jacka Jezierskiego, głównego geologa kraju. Najpierw otrzymała ją firma Lublin Energy Resources Sp. z o.o, a w maju 2011 r. zmieniono adresata koncesji na firmę Chevron Polska Energy Resources. Koncesja obejmuje obszar 19 gmin, w tym gminę Grabowiec, w której leży Żurawlów. W lutym 2012 r. wójt Skierbieszowa, gminy, na terenie której znajduje się największa część planowanej inwestycji, wydał firmie Chevron decyzję o uwarunkowaniach środowiskowych i zgodę na realizację przedsięwzięcia bez sporządzania raportu oddziaływania na środowisko. Od decyzji wójta do samorządowego kolegium odwoławczego odwołało się indywidualnie27 rolników z gminy Grabowiec. 29 maja 2012 r. SKO unieważniło decyzję wójta Skierbieszowa, przekazując sprawę do ponownego rozpatrzenia.Podczas gdy trwało postępowanie odwoławcze, 13 marca 2012 r. Chevron podjął próbę rozpoczęcia wiercenia na wydzierżawionym gruncie w Żurawlowie. Wobec zdecydowanego oporu i braku odpowiednich pozwoleń (np. przyrodniczych) musiał się jednak wycofać. To wtedy mieszkańcy liczącego zaledwie 20 domów Żurawlowa po raz pierwszy postawili tablicę z napisem „Truciciele, precz z naszej ziemi”.Najbardziej jednak zaniepokoiła ich brudna woda. Sprawę we wrześniu 2011 r. nagłośnił „Superwizjer”. – To zdarzyło się niedługo po pierwszych badaniach prowadzonych przez toruńską Geofizykę. W studni sołtysa Rogowa pojawiła się brudna woda. Kiedy rolnik zaczął protestować, firma po cichu przysłała studniarza, który wywiercił dwie nowe studnie. Lecz i w nich woda jest nie do użytku. Gospodarz do dziś musi ją dowozić. W naszej gminie 95% mieszkańców ma własne studnie, głębinowe, z pompami lub zwykłe. Skoro wstępne badania wywołały taki efekt, to co będzie, jak Chevron zacznie wiercenia? Zwyczajnie boimy się, że zostaniemy bez wody zdatnej do użytku – tłumaczy jeden z uczestników blokady. Rolnik, którego sprawa dotyczy, mówi, że dla domowników wozi wodę ze źródła odległego o 1,5 km od gospodarstwa. – Mam trzech synów, dwóch jeszcze się uczy, najstarszy jest na stażu. Utrzymuję się tylko z 15-hektarowego gospodarstwa, nie stać mnie na kupno wody w sklepie – wyjaśnia.
Żurawlów oglądają w Europie
„Pewnego dnia ludzie, którzy mieszkają w małej wiosce we wschodniej Polsce, w ekologicznym i rolniczym regionie nazywanym płucami Polski, odkrywają, że jeden z największych koncernów energetycznych na świecie chce szukać gazu łupkowego w ich miejscowości. Początkowo nie są przeciwni wierceniom, z czasem odkrywają, że być może poszukiwania gazu łupkowego w pobliżu ich gospodarstw rolnych nie są dobrym pomysłem” – taką zapowiedź filmu „Drill Baby Drill” („Wierć, kochanie, wierć”) przesłał zaproszonym organizator pokazu w Parlamencie Europejskim, przedstawiciel frakcji Zielonych José Bové, który wcześniej spotkał się z polskimi rolnikami. Reżyserem filmu jest Lech Kowalski, a pokaz odbył się23 kwietnia 2013 r. Film pokazuje mieszkańców Żurawlowa półtora roku temu, podczas protestu w marcu. Tytuł filmu odwołuje się do sloganu Republikanów użytego podczas amerykańskiej kampanii wyborczej w 2008 r. Slogan ten miał zachęcić do zintensyfikowania wierceń.– Mieszkałem w stanie Nowy Jork i tam, blisko granicy z Pensylwanią, mieszkańcy mają problemy z wodą, powietrze jest zanieczyszczone. Jestem przeciwnikiem gazu łupkowego. Na jego wydobyciu zarabiają tylko duże koncerny – mówi Lech Kowalski.Sceptyczny wobec przesłania filmu jest europoseł PO Bogusław Sonik, autor polskiego raportu dotyczącego środowiskowych aspektów wydobycia gazu łupkowego: – To strategia przeciwników gazu łupkowego, żeby bardziej straszyć, niż podejmować argumenty (…). Najłatwiej budować taką pozycję na strachu, mówiąc, że zaleje kogoś zatruta woda, a bydło wymrze. Zawsze gdy pojawia się w określonym miejscu ktoś, kto chce eksploatować jakieś złoża, ludzie zaczynają się obawiać (...). Powinniśmy pokazywać rzeczywiste fakty związane z wydobyciem gazu łupkowego – mówi.Lech Kowalski przyjechał na Zamojszczyznę w 2011 r. kręcić film dokumentalny o polskiej wsi. W Rogowie usłyszał o skażonej wodzie. Razem z mieszkańcami napisał list do premiera. Reżyser od 4 czerwca uczestniczy w blokadzie. Rejestruje przebieg wydarzenia.
Wsparcie
Po stronie mieszkańców Żurawlowa są komitety i stowarzyszenia protestujące przeciw pozyskiwaniu gazu i ropy z łupków i węgla. Poparcia udzielił im też Josh Fox, reżyser głośnego filmu „Gasland”. List do protestujących przysłał José Bové, przyjazd na blokadę zapowiedzieli Czesi walczący przeciw łupkom w swoim kraju, petycję szykują Francuzi. Mieszkańców wspierają też polskie organizacje ekologiczne i obywatelskie.Instytut Spraw Obywatelskich z siedzibą w Łodzi prowadzi od października 2012 r. kampanię „Obywatele kontrolują”. Dołączyło do niej wiele organizacji pozarządowych i ekologicznych.– Naszym zadaniem – mówi Marek Kryda z INSPRO – jest pomoc w organizowaniu spotkań dla lokalnych społeczności z udziałem inwestorów i władz, z dużym naciskiem na prawa mieszkańców. W polskich rozwiązaniach prawnych głos tych ostatnich jest niesłyszalny, nie mają prawa do odwołań, stoi to w sprzeczności z unijną dyrektywą 85/337 przyjętą przez Polskę w 2004 r. Prawie nie ma spraw wygranych przez społeczności lokalne, gdy chodzi o ochronę środowiska. A 150 m od blokowanej działki w Żurawlowie rozciąga się dolina Wolicy wchodząca w skład obszaru Natura 2000.W stałym kontakcie z protestującymi jest Teresa Adamska z Centrum Zrównoważonego Rozwoju z Łodzi. Jej organizacja wygrała grant z Funduszu Szwajcarskiego na projekt „Gaz łupkowy – monitoring, mobilizacja, partycypacja obywatelska”. Uczestniczy też w projekcie „Obywatele kontrolują”. W maju tego roku z inicjatywy mieszkańców odbyło się w Żurawlowie spotkanie „Łupki a demokracja” przygotowane przez obie organizacje.Strona rządowa wobec obserwowanego ostatnio przyśpieszenia prac poszukiwawczych ruszyła z szeroką kampanią informacyjną „Porozmawiajmy o łupkach”. Jej inicjatorem jest Ministerstwo Środowiska, realizowana jest z funduszy unijnych oraz Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Bardzo ważnym jej punktem będą planowane na jesień tego roku dwa wysłuchania publiczne w regionach objętych poszukiwaniami.– Poprzez kampanię chcemy dotrzeć do wszystkich grup odbiorców. Mieszkańcom i samorządom rejonów, w których trwają prace poszukiwawcze, chcemy przekazać rzetelne informacje na temat procesu i wysłuchać ich opinii – zapowiadał Piotr Woźniak, główny geolog kraju.Do protestującego Żurawlowa jeszcze nikt nie dotarł. – No właśnie, a na tę kampanię przeznaczono ogromne środki publiczne. Nie rozumiem, dlaczego NFOŚiGW propaguje tak ryzykowną technologię. Niepokojący jest też brak kontroli nad koncesjami, które np. po rezygnacji trzech firm z poszukiwań gazu łupkowego w Polsce powinny wrócić do państwa, a nie trafić na wolny rynek – mówi Teresa Adamska.W czerwcu ma zostać przyjęty rządowy pakiet nowelizacji ustaw o wydobyciu gazu łupkowego. Zgodnie z nowymi obostrzeniami oceny wydobycia gazu mogą dokonać tylko organizacje działające co najmniej rok, mówi się też o ograniczeniu terytorialnym. Te zmiany, jeśli wejdą w życie, mogą utrudnić obywatelską kontrolę – obawiają się działacze.
Czekanie
Wieczorem 10 czerwca, ósmego dnia blokady, rozmawiam z sołtysem Żurawlowa Emilem Jabłońskim. Prowadzi 50-hektarowe gospodarstwo nastawione na hodowlę bydła. Od tygodnia wstaje przed piątą rano. Najpierw karmi i oporządza zwierzęta, na siódmą idzie na blokadę. Tam też trzeba wszystko ogarnąć i dopilnować.– Z benzyną już nie dajemy rady, do agregatu prądotwórczego potrzebujemy przynajmniej 20 l dziennie. Nie śmiemy nawet prosić, głupio tak na ludzi naciskać. To jest sezon przed zbiorami, gdy rolnik nie ma pieniędzy.Sołtys otwarcie przyznaje, że nie wszyscy przyłączyli się do protestu. – Jest kilka osób niezdecydowanych, są ci, co wydzierżawili pole firmie, i wreszcie ci, co w niej pracują. Za układanie płyt na drodze do planowanej wiertni w sąsiedniej Ministrówce Chevron płaci ok. 1 tys. zł na miesiąc, to niewiele, ale jest praca. Dozorcy, ochroniarze zarabiają 5,40 zł na godzinę. Jeden kładł się na przednie koło traktora podczas blokowania wjazdu. Nie wiem, chciał ryzykować życie dla tych paru groszy? Chłopak z sąsiedniej wsi, też ochroniarz, potrącił samochodem kobietę z blokady, trafiła do szpitala. W ten sposób chcą pokazać, że są ważniejsi od nas. Do tego dochodzą różne inne incydenty, także w nocy. Nawet księdza próbowano przekabacić, ale przyjechał dziś do nas, odprawił mszę polową i poświęcił pola, jak co roku, mamy tu taki zwyczaj.Nie ma czasu rozmawiać, spieszy się na nocny dyżur na blokadzie. – Władze samorządowe zamilkły, tylko świat o nas pamięta i to nas trzyma... – dodaje na odchodnym.Helena Leman
PS Prokuratura w Hrubieszowie odmówiła wszczęcia postępowania z doniesienia mieszkańców o nieprawnej działalności firmy Chevron oraz możliwości zaistnienia korupcji na styku Chevron – wójt gminy Miączyn. To, że policjanci odwiedzali w domach osoby podpisane pod doniesieniem, próbując nakłonić do odstąpienia od oskarżenia, prokuratura uznała za „typową procedurę sprawdzającą”.
Żródło: http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/gazowanie-pluc-polski